Przejdź do głównej zawartości

Uproszczona teoria hubizmu życiowego

Ciekawą częścią społeczeństwa jest tzw pokolenie Y. Jest o nim teraz dość głośno bo nic nie wytwarza, do niczego się nie przydaje, pracować nie chce a wymagania ma potężne.

Teraz wszyscy myślą jak rozwiązać problem pokolenia Y a przecież to właśnie rozwiązywanie za nich ich problemów doprowadziło do powstania tej mutacji.

Huba to grzyb pasożyt agresywnie osłabiający swojego żywiciela przez wiele lat. 

Jeśli drzewo jest silne to może pomieścić więcej hub, jeśli drzewo nie wytrzyma to hubom i tak to zwisa. Huba bowiem jest tworem silnie niezależnym - niczym hipster. Jeśli jest drzewo to się zaczepi, jeśli drzewa nie ma to niech ktoś je załatwi. Przecież od początku życia wszystko się samo pojawia. To się nie może kończyć.

Pokolenie pamiętające drugą wojnę światową umiało dawać, nauczyć dawania i pamiętało dlaczego jest to ważne. Wojenne regulowanie wartości życiowych dla pełzającego myślokształtu społeczeństwa jest twardym restartem. Następne pokolenie umiało nauczyć dawania ale nie niosło już doświadczonej wartości. Następne umiało dawać a nie umiało nauczyć dawania. Tak powstały huby.

Huba podpięta jest do dobrze zorganizowanej formy życia. Huba nie musi dotykać ziemi - patrz parać się jakimiś przyziemnymi sprawami. To zawsze zorganizuje drzewo bo musi żyć. Huba jest wyżej niż korzenie więc widzi więcej. Jest niżej niż korona drzewa więc to przeświadczenie o wiedzy jest mylne - huba tego nie przyjmie do wiadomości.

Huba będzie toczyć pień do czasu śmierci drzewa lub do oderwania od pnia.

Huby nawiązują nietrwałą łączność poprzez dostępne, zakupione przez drzewa środki łączności. Dobrze koegzystują w środowisku WiFi, tam mogą wymieniać się informacji jak bardziej efektywnie korzystać z drzew. Mogą również (te aktywne) nawiązać dyskusję jak takie drzewo przyprzeć do narożnika swoimi prawami obywatelskimi.

Huby są oderwane od powierzchni ziemi a co za tym idzie ich sposób myślenia nie jest związany z podstawami rzeczywistości. Tworzą więc jakieś wybujałe plany, które od samego początku nie nadają się do realizacji więc nie muszą być realizowane.

Tymczasem za pieniądze podatnika (zwykle drzewa lub huby głębszej warstwy) powstają plany aktywizowania pokolenia Y. Jak to zrobić aby ci dobrzy, młodzi ludzie zechcieli jednak coś porobić a nie tylko mendzić i cierpieć na chorobę cygańską * (*choroba cygańska wg tradycji to erekcja, ból głowy i permanentna niechęć do jakiejkolwiek pracy).
Od dziecka huby patrzą na świat z fotelika dziecięcego rozumiejąc od razu jak to wszystko działa. To takie napuszone koty domowe, które myślą, że za oknem ich domu są wszędzie porozstawiane miski z żarciem i wygodne kanapy. Przecież podróżowały (na tylnej kanapie samochodu drzewa) wiele po świecie i wiedzą co i jak.

To kolejna lipa, bo wiadomo, że mądrale nie chcą nic zmieniać tylko stworzyć jakieś etaty, jakieś stanowiska w wyspecjalizowanych w walce z hubami innymi hubami.

Symbioza to wzajemna współpraca, ale jeśli jedna strona nie chce pracować tylko żąda to już jest rak.


Mały słowniczek:


  • Huba - pasożyt, który wyrósł na pożywce 'bezstresowego wychowania dzieci'
  • Drzewo - frajer z dobrym sercem,
  • Hipster - dawniej dupa życiowa, obecnie po procesie ikonizacji przeprowadzonej przez działy sprzedaży i marketingu - gwiazda nicnierobienia. Hipster z bogatymi starymi jest zajebistym konsumentem drogiego badziewia wyglądającego jak nędzne badziewie,
  • Druga Wojna Światowa - nieoszacowana, olbrzymia tragedia rozegrana na wielu społeczeństwach. Śmierć, głód, cierpienie i źródło jedynej prawdy o życiu. Życie, jego jakość i respektowanie różnych wolności są najważniejsze,
  • Pokolenie Y - to co huba tylko już klasyfikowane podobnie do ADHD. Nazwany problem. Pokolenie X było zbyt zaradne, opanowało zbyt dużo stanowisk, jest ciągle zbyt kreatywne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.