Przejdź do głównej zawartości

To już rok!

Zaczyna się...

Dziś mija rok od dwóch istotnych wydarzeń. Oczywiście istotnych subiektywnie, nie jest to data rewolucji lub ścięcia liściastego drzewa z pniem o białym zabarwieniu.
Rok temu dojechaliśmy do Hiszpanii z myślą o pozostaniu w tym kraju. Po latach męczenia się z pogodą, biurokracją i narodową mentalnością rodem z piekielnego kotła dla Polaków osiągnęliśmy stan determinacji o niezwykłej mocy.

Przyparcie do muru powoduje nieoczekiwane reakcje. Dziś mamy z Ulą, kameralne miejsce, coś na kształt domu gościnnego, gdzie wszystko kręci się wokół wypoczynku połączonego ze skokami.

Także rok temu napisałem pierwszego posta na tym blogu. Dziś jest to jeden z ponad dziewięćdziesięciu. Wpisy przeczytano ponad 45 tysięcy razy. Nie spodziewałem się tego. Myślałem początkowo, że będzie to taka myślodsiewnia. Miejsce, gdzie jakieś zbłąkane myśli będą utrwalone w najbardziej trwałej z nietrwałych form. Internet, gdzie wszystko jest numerycznym zapisem na macierzach dysków jakiegoś dostawcy usług można zachować trwalej niż w kamieniu informacje.
Do kamienia może temu systemowi jeszcze pozostało parę setek lat, aby porównać skutki erozji z funkcjonalnością systemu informatycznego. Wydaje mi się, że to kamień dostanie bęcki kwaśnym deszczem prędzej niż gdzieś ktoś zapomni zrobić back up danych a jakiś nośnik danych osiągnie kres swoich dni pracy.

Po roku pobytu w Hiszpanii i tworzenia swego rodzaju polskiej bazy można bez skłamania stwierdzić, że to był dobry pomysł. Nie ma w tym nic odkrywczego, tak jak w fakcie powstawania baz nurkowych w Egipcie. Różnica może polegać w pozornej, większej przystępności nurkowania w wodzie nad nurkowaniem w powietrzu. Egipt ma też swoją wieloletnią tradycję a morze ma sporo większą powierzchnię niż wszystkie strefy zrzutu na świecie.

Skoki spadochronowe nadal pozostają niszą. Powszechnie nierozumianą, traktowaną tak, jak media ją przedstawiają. A media robią z tego pożywkę dla szarych zjadaczy chleba: „oto niespełna rozumu ludzie trwonią pieniądze na wyskakiwanie z samolotu. W czasach gdy trzeba zaciskać pasa oni się bawią. Dewianci. O zabił się właśnie jeden, zobaczmy jak fascynująco się rozbryznął. Proszę, proszę tak właśnie skończył dewiant! A przecież mógł bezpiecznie konsumować naprzeciw przekaźnika reklam. Panie i Panowie, nie warto nawet próbować”

Cóż się dziwić. Raczej skoczkowie nie wpłyną na redaktorów ustami działu reklamy. Podpaski, papierosy, napoje energetyczne i farmacja – to jest ciągle ten 'trynd'. Nadal w poszukiwaniu odpowiedzi, robiąc coś, co drogą emocji dostarcza spokój i jest odreagowaniem na dziwny świat trzeba liczyć się z wyobcowaniem. Rzadko można spotkać ludzi konsekwentnie podążających ścieżką swoich marzeń. Wartość średnia opinii społecznej tnie jak nóż tort możliwości i oczekiwań. Pozostaje ważny społecznie spód, ze smacznym biszkoptem i monotonnymi warstwami średnich wrażeń. Góra tortu zwykle polega w tej walce.

Filtr odległości, granic między państwami, staje się kolejnym sitem. Cieszy fakt, że z różnych części Europy zjeżdżają się Polacy aby sobie poskakać. Zacząć, douczać się czy po prostu rozrabiać w powietrzu. Bardzo miłe jest to, że jest o czym porozmawiać i to nie koniecznie narzekając. Zdrowe i rokujące jest to, że wracają do siebie naładowani energią, doświetleni słońcem i wyskakani.

Pierwszy rok, najtrudniejszy rok, już za nami. Teraz może być tylko spokojniej i normalniej.

Komentarze

  1. Amen! ;) Wszystkiego Najlepszego z okazji rocznicy ;D 100 kolejnych lat w tym cudownym miejscu Wam życzę. Buziole ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samych cudownych dni:) Nastepnych rocznic!Wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiamy Was serdecznie Życzymy POWODZENIA i co rok dalej tak optymistycznych wpisów :)
    Małgosi , Kasia i Andrzej "Rumun" Seta

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Iwan, Ty to masz zacięcie w dochodzeniu do obranego celu. Gratuluję!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Roman

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak działa lodówka turystyczna

Już kiedy mieliśmy z Ulą naszą przyczepę kempingową męczyło mnie jak, do diaska, działa lodówka zasilana gazem. W tych sprytnych urządzeniach możemy sobie wybierać, czy chcemy zasilać je prądem stałym o napięciu 12 V, zmiennym 230 albo gazem.  Przy przełączeniu na gaz trzeba było zapalić płomyk, który w mały okienku wewnątrz lodówki stanowił dobry znak początku schładzania.

Gotowanie: Placki ziemniaczane i indukcja magnetyczna

Smażenie placków ziemniaczanych, można śmiało stwierdzić, spotyka się ze społecznym potępieniem. Ze względu na tłuszcz no i na same ziemniaki, od których nazwa placka się wywodzi. Faktycznie nawet używanie dobrej patelni nie pomaga, bo chłoną one to na czym są smażone jak gąbka. Wziąwszy do ręki takiego placka (już lekko ostudzonego) można z niego z pół kieliszka łoju wycisnąć. Zbyszko z Bogdańca prawdopodobnie wycisnął by cały kieliszek co i tak nie byłoby w stanie dorównać wynikom Chucka Norrisa w tej materii. Po co jest tłuszcz? Tłuszcz w potrawie jest nośnikiem zapachu i niektórych smaków. To w nim rozpuszczone są estry, które nadają potrawom unikalny smak. Podczas obróbki termicznej przenoszą ciepło z powierzchni patelni, są takim wymiennikiem ciepła. Smażenie placka jest więc dużo szybsze niż gdybyśmy chcieli zrobić go na sucho. Zresztą dlatego tak popularne jest smażenie na głębokim tłuszczu. Można szybko przygotować potrawę. Smażenie na głębokim tłuszczu, choć brzmi

O Smoleńsku pisze doświadczony pilot - warto przeczytać

Przeczytałem na FB a nie chciałbym, aby ten wartościowy tekst autorstwa Pana Jerzego Grzędzielskiego gdzieś zaginął Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową. W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.